poniedziałek, 19 grudnia 2011

Okręty a środki napadu powietrznego

W nr 12 z 2011 roku Przeglądu Morskiego, przeczytałem następujący fragment:
... Marynarka wojenna w kilku kluczowych dziedzinach osiągnęła przewagę nad lotnictwem. Dziś samolot nie stanowi już realnej groźby dla większości nowoczesnych okrętów.
Argumenty przemawiające za tym to możliwości współczesnych rakiet przeciwlotniczych, wielokomorowe wyrzutnie rakiet pozwalające na bardzo szybkie wystrzelenie ich całej salwy, wysokoenergetyczne systemy laserowe, systemy elektroniczne pozwalające śledzić wiele celów jednocześnie, ograniczony zasięg systemów naprowadzania na cel rakiet przeciwokrętowych oraz brak możliwości ukrycia się za przeszkodą terenową na otwartym morzu.

Rakieta przeciwokrętowa 3M-80 Moskit - for. ktrv.ru

Po pierwsze, żeby było jasne, autor pisze o US Navy. Jednak i w tej najnowocześniejszej MW świata istnieje poważna obawa co do możliwości obrony okrętów przed odpalonym pociskiem Moskit ([1], [2], [3]), dopiero buduje się cele symulujące jego możliwości, a obecne taktyka obrony polega na unieszkodliwieniu nosiciela przed odpaleniem rakiety - co wymaga osłony własnego lotnictwa. Wysokoenergetyczne systemy laserowe są na etapie demonstratorów technologii. A samolot bez problemu ukrywa się na morzu za horyzontem radiolokacyjnym (na radar pozahoryzontalny na okręcie nie ma miejsca).

Nie oznacza to bynajmniej, że okręt nie ma żadnych szans na obronę. Choć informacje dla zachodnich systemów przeciwlotniczych o maksymalnej prędkości celu dostępne są rzadko, to teoria pokazuje, że rakieta potrafi przechwycić cel o prędkości równej sobie, a praktyka ([NTW 6/2004, s. 43], [systemy rosyjskie]) że nawet większej. A na zachodnich okrętach instaluje się rakiety o prędkości własnej równej lub większe 3 Ma (Mica VL, ESSM, Aster-15/30 czy wreszcie rodzina rakiet Standard). Dodatkowo stosując cele pozorne szacuję się szanse zmylenia rakiety przeciwokrętowej na 30% (i to przeciwko wszystkim sposobom naprowadzania), a nawet 80% z zakłócaniem, ale ono wymaga 20 s na przygotowanie (może tego czasu zabraknąć,radary rakiet rosyjskich znajdują cel 7.5-8 km od niego, a zasięg wykrycia radaru to mniej więcej dwukrotność jego zasięgu wykrycia). Skuteczna obrona okrętu przed środkami napadu powietrznego jest wciąż bardzo dużym wyzwaniem, a z czasem stanie się coraz większym wyzwaniem, wymagającym nowej klasy systemów przeciwdziałania.

Skuteczny atak na samolot czy śmigłowiec również, oczywiście jeśli jego pilot zastosuje właściwą taktykę i będzie się spodziewał ataku. Jeśli tylko radar samolotu będzie włączony to nawet jeśli nie jest to radar obserwacji dookólnej, z wysokości 200 m pozwoli na obserwację sektora bocznego o szerokości 50-65 km. Czyli radar okrętu musiałby przypadkiem znaleźć się w obszarze między 50-80 km od linii lotu samolotu i to zakładając że samolot, by obniżyć zużycie paliwa, leci po linii prostej. Do tego okręt musi być wyposażony w radar, którego systemy ostrzegania samolotu nie zauważą (np. AESA). Chyba, że samoloty przeciwnika świadomie wlatują w strefę zagrożenia ogniem rakiet przeciwlotniczych, nie mając dość czasu lub środków na neutralizację okrętów osłony przeciwlotniczej (np. sukcesy Sea Dart w Wojnie o Falklandy). Aby okręt skutecznie zaatakował środek napadu powietrznego musi albo mieć dużo szczęścia, albo przeciwnika który świadomie ryzykuje zestrzelenie licząc na sukces gdzie indziej.

Trudno więc się zgodzić ze zdaniem autora cytowanym na początku.

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz